środa, 28 lutego 2018

Księżniczka 7 - Mała syrenka


Gdy tylko zobaczyłam Monikę w naszym animacyjnym busiku, który zawoził nas na policję po pozwolenie o pracę od razu przestrzegałam ją przed namolnymi podrywaczami. To był jej pierwszy sezon, a ona była bardzo młoda (zaraz po maturze), blondwłosa, niebieskooka, drobniutka i naiwna. Cudny, łatwy kąsek. Niestety nie tylko ja to zauważyłam. 

Księżniczka zaliczyła mały wypadek samochodowy, na szczęście niegroźny, ale nasza wspaniała firma nie była w stanie jej w ogóle pomóc, bo koordynator miał wolne. Do szpitala pojechała więc z szefami animacji. Szef mini klubu, lat 35, troskliwie się nią zajął i został przy niej do rana. Oczywiście nie uruchomiła w nim ojcowskich instynktów. Zaprzyjaźnili się i zaczęli spędzać wspólnie czas nie tylko w pracy. Kiedy później była w jego mieszkaniu i widziała zabawki, łóżeczko i fototapetę Disneya, wytłumaczył, że to dla dzieci brata. Wiadomo, że Turcy są bardzo rodzinni, ale bez przesady! :D Na szczęście moja koleżanka Asia (o której napiszę później) zaczęła animację w hotelu obok, a ponieważ jej chłopakiem był managerem całej animacji u Moniki, wyszło na jaw, że szef mini klubu jest po rozwodzie z rosyjską Księżniczką i mają córeczkę, która czasem do niego przyjeżdża.  Monika nie wiedziała komu wierzyć, ale w końcu otrząsnęła się. Dzięki studiom i odległości zapomniała o księciu i w kolejnym roku poleciała animować  w innym ciepłym kraju. ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz