środa, 7 grudnia 2016

Ślub z Księciem

Dokładnie tydzień temu stanęliśmy z Księciem na ślubnym kobiercu. Żeby do tego mogło dojść trzeba było załatwić wiele formalności. Może się Wam to przydać, więc zacznę od Turcji:

W urzędzie Nufus Mudurlugu Książę uzyskał międzynarodowy akt urodzenia i zaświadczenie o możliwości wstąpienia w związek małżeński ze mną. Byłam z nim po te dokumenty. Pokazałam swój paszport, z którego przepisali moje dane, ale bez polskich liter. Wspomniane dokumenty są tak skonstruowane, że po jednej stronie są dane (np. imiona, imiona rodziców), a po drugiej "ściąga" do pól w kilku językach. W Polsce przetłumaczyłam oba papiery w sumie za 120zł (strony ze ściągą się nie tłumaczy).



Zaświadczenie o zdolności prawnej do zawarcia małżeństwa można uzyskać także w ambasadzie:

W Polsce, ponieważ braliśmy ślub w mieście, w którym się urodziłam, wystarczył w USC mój dowód osobisty. Kiedy przyszliśmy z tłumaczeniami mogliśmy złożyć tzw. "Zapewnienia" (informacje z danymi rodziców, nazwiskiem po ślubie, nazwiskiem dziecka, deklaracją o braku przeszkód do zawarcia małżeństwa). Na szczęście pozwolono mi przetłumaczyć ten dokument Księciu samodzielnie. Dostałam wcześniej najtrudniejszą część do zapoznania się, podpisałam oświadczenie o rzetelnym tłumaczeniu i przedłożyłam certyfikat językowy. Musiałam także napisać, że Książę równie biegle posługuje się angielskim.

Ustawowo po Zapewnieniach czeka się 31 dni na ślub. Ponieważ nie w każdą sobotę są śluby i chcieliśmy zdążyć przed zakończeniem wizy, nasza uroczystość odbyła się w środę. Ślub kosztuje niecałe 90 zł. Na ceremonii mieliśmy turecką tłumaczkę nie przysięgłą, ale wystarczyło, że podpisała takie jak ja oświadczenie o rzetelnym tłumaczeniu (koszt tłumaczenia 450 zł z dojazdem). Tłumaczka siedziała na krześle za księciem. Pani udzielająca ślubu czekała jak kolejne części zostaną przetłumaczone zanim przechodziła dalej. Uroczystość trwała około 15 min. w przedłużonej wersji (wstęp o małżeństwie, po którym dopiero następuje przysięga). W urzędzie trzeba być 15 min przed ślubem wraz z tłumaczem i świadkami. Nazwiska świadków powinno się zgłosić na około tydzień przed ceremonią. My mieliśmy 2 męskich świadków. Obrączki założyliśmy przemiennie ja Księciu na prawą rękę po polsku, a on mnie na lewą po turecku. :)

Podsumowując:
- nie trzeba tłumaczyć drugiej strony międzynarodowych dokumentów i wystarczy tłumaczenie pierwszej strony z angielskiego, które jest szybsze i tańsze,
- w miejscowości mojego Księcia nie potrzebowano dokumentu, że ja mogę wstąpić w związek małżeński (ale podobno czasem się upierają przy takim zaświadczeniu, więc można wyjaśnić, że polski USC nie udzieli ślubu jeżeli Księżniczka jest już zamężna),
- nie wiem, czy to dobra wola naszego USC, czy zawsze nie trzeba przysięgłego tłumacza, a to duże ułatwienie. :)

Do wpisu dołączyłam zdjęcia następujących dokumentów:
Międzynarodowy akt urodzenia
Zaświadczenie o możliwości wstąpienia w związek małżeński z konkretną osobą
Część Zapewnień do przetłumaczenia



wtorek, 22 listopada 2016

Książę w Polsce... Część I - Przylot



Udało się! :) Jesteśmy z księciem dokładnie miesiąc w Polsce. :) Ponieważ dużo się dzieje, nie miałam czasu na pisanie i dopiero teraz powoli nadrabiam. Zacznę od początku, czyli od przylotu.
Bilet dla księcia kupiłam w moim biurze podróży (ponieważ swój dostałam od firmy z dodatkowym bagażem na zakończenie kontraktu). Niestety ze względu na wczesny zakup (potrzebny do wizy) jego czarter musiał być w 2 strony (najpierw z Polski do Antalyi, chociaż nikt z tego połączenia nie skorzystał). Wyszło podobnie jakbym miała kupić dla nas 2 bilety przez sprawdzoną stronę: https://www.flipo.pl (korzystałam tam z greckich linii lotniczych, gdy leciałam do Stambułu; polecam, bo mimo przesiadki, mają dobre ceny i przyzwoity posiłek).
Transfer na lotnisko z Konakli zamówiliśmy na stronie 724:
https://www.724transfer.com (mówią po angielsku).
Dzień przed lotem sprawdzałam na stronie przewoźnika i lotniska godzinę wylotu:
Była zmiana, ale na moją korzyść – z 12:05 na 12:30 (ostatnim razem zmienili mi lot z godziny 17 na 8...,więc trzeba być czujnym).
Na lotnisku byliśmy ok. 9, ale już pierwsze bramki przy wejściu nas nieco powstrzymały. Nadanie bagażu też zajęła bardzo długo. Tam okazało się, że musimy zapłacić 15 TRL za uprawomocnienie wizy. Na szczęście na lotnisku jest bank i od ręki to załatwiliśmy. Po 11 mogliśmy się odprawić i kolejna niespodzianka u celnika sprawdzającego mój paszport, który zaprowadził mnie na lotniskowy posterunek policji, gdzie wlepili mi ok. 180 TRL kary za przebywanie za długo na terenie Turcji. Gdybym nie zapłaciła, to miałabym 5 lat zakazu przylotu do Turcji. Co ciekawe, moja wiza pracownicza kończy się pod koniec listopada, a pozwolenie na pracę w grudniu. Z tego co się dowiedziałam konstrukcja mojej umowy była taka, że miałam ok. 10 dni na opuszczenie kraju po zakończeniu kontraktu (nie we wszystkich firmach tak jest). Wcześniej kupione wizy turystyczne tracą ważność po otrzymaniu wizy pracowniczej. Najdziwniejsze jest to, że pytałam się w dziale cudzoziemców i na policji, ile mogę pozostać legalnie w Turcji i wszyscy twierdzili, że do końca wizy, ale niestety nie miałam tego na papierze, żeby pokazać policji na lotnisku... Słyszałam od znajomych, że można po zakończeniu kontraktu wybrać się na 2 dni np. na Cypr i tam kupić wizę turystyczną, ale kara kosztowała mnie mniej pieniędzy i zachodu od wycieczki. ;)
W końcu, z kolejnym opóźnieniem wystartowaliśmy o 13 w stronę Polski. Na lotnisku celnik na szczęście nie potrzebował zobaczyć biletu powrotnego - bo czasem tego wymagają i zostaliśmy szybko odprawieni. 

Jeżeli chodzi o loty, to dużo dobrych połączeń jest z Berlina i np. na lotnisko do Gazipasa, a niekoniecznie samej Antalyi:

W następnej notce opiszę załatwienia ślubne...

piątek, 4 listopada 2016

Jak książę stara się o wizę... Część IV – Dodatkowe dokumenty


Do ambasady nie można przyjść z drugą połówką, a punty vfsglobal tylko pośredniczą w przekazaniu dokumentów. Ważne jest więc, żeby poinformować dokładnie o celu wizyty aplikanta. Trzeba wczuć się w obecną sytuację polityczną i zrozumieć, że Konsul też człowiek i z surowego formularza wizowego nie wyczyta mimo grudniowego terminu, że nasz książę chce spędzić z nami „Gwiazdkę”. Dodatkowo zastanowi się, dlaczego nagle jakiś młodzian ma odwiedzić Panią Kowalską (szczególnie jeżeli zaproszenie wystawia o 25 lat starsza mama Księżniczki)? ;)
Ja za radą Konsula napisałam oświadczenie, które polecam przesłać księciu razem z zaproszeniem (ponieważ samo zaproszenie też jest bezuczuciowym formularzem). Jeżeli rodzina zaprasza księcia, a nie Wy, to do oświadczenia dołączcie kopię swojego dowodu.

Poza oświadczeniem, które nigdzie nie były wymienione jako wymagany dokument, mój książę dostarczył również papiery potwierdzające jego niewinność, ukończone wojsko, ciągłość pracy (kilka zaświadczeń z wcześniejszych prac) oraz dokumenty potrzebne do ślubu. Nie było wymagane zaświadczenie o braku zobowiązań, ale pamiętajcie, że Konsul może zażądać dodatkowych dokumentów.

Poniżej przykładowa treść oświadczenia:

[lewy górny róg]                [prawy górny róg]
Anna Kowalska                 Warszawa, 30.09.2016 r.
<<dane>>


                             Do Konsula Ambasady RP [po prawej]



                        Oświadczenie [na środku]

Ja, niżej podpisana Anna Kowalska legitymująca się dowodem o nr XXX, oświadczam, że celem wizyty aplikanta << imię i nazwisko księcia>> legitymującego się paszportem nr YYY jest spędzenie w Polsce Świąt Bożego Narodzenia i poznanie mojej rodziny.
Zaproszenie wystawiła moja mama ponieważ jest właścicielką domu i ma stałe zatrudnienie.
Książę i ja pracujemy sezonowo, ponieważ jesteśmy animatorami w hotelu ZZZ (<<dane>>) zamykanym na okres zimowy i kolejny kontrakt rozpoczynamy od marca 2017 r.


                             Z poważaniem [po prawej]
                             <<czytelny podpis>>


Jakbyście miały wątpliwości po co to pisać, to tutaj rada od prawnika:

https://lexvin.com.pl/porady-prawne-lexvin/6917/Odmowa-wydania-wizy-cudzoziemcowi-przez-Konsula 


Jak książę stara się o wizę... Część III – Formularz wizowy

Wypełnienie formularza wizowego to kolejne wyzwanie, ale można wesprzeć księcia ściągając sobie polską wersję. 
 
Dzięki temu, że nie mogłam sama edytować formularza na komputerze i musieliśmy iść do „punktu pomocy wizowej”, przyjrzałam się, jak zrobił to Pan profesjonalista.
 
Co może być niejasne zaczynając od góry:
1) Pkt 9. dot. stanu cywilnego: „inne” raczej nie dotyczy narzeczeństwa (ale nadal nie rozwikłałam zagadki co można tam wpisać) i pomimo planowanego ślubu mój książę z bólem serca zaznaczył „kawaler”.
2) Pkt 17. jest dość mało miejca na wpisanie adresu zamieszkania i e-maila, dlatego ten drugi się pomija i raczej nic na to nie wysyłają.
3) Pkt 19. jeżeli książę wykonuje pracę sezonowo i na czas zimy nie ma umowy, trzeba napisać bezrobotny, ale w dodatkowym oświadczeniu dobrze opisać o co chodzi.
4) Pkt 21. główny cel podróży należy zaznaczyć zgodnie z zaproszeniem czyli np. jak moi rodzice zapraszają w odwiedziny to „wizyta u rodziny lub przyjaciół”. Nie wybraliśmy pila inne i dopiero w oświadczeniu dopisałam, że celem wizyty jest ślub, chociaż oczywiście odwiedziny również. ;)
5) Pkt 28. zezwolenie to nie zaproszenie :)
6) Pkt 25, 29, 39 nawet jeśli planujecie ślub i pozostanie dłużej w Polsce, rubryki trzeba wypełnić wg zaproszenia.
Np. pkt 25 – 22, pkt 29 – 5.11,2016 pkt 30 – 26.11.2016
7) Pkt 31 poniżej – niepotrzebny był adres e-mail mojej mamy.
8) Pkt 33 należy powtórzyć imię i nazwisko z pkt 31 i potem zaznaczyć „sponsor” lub wpisać imię i nazwisko aplikanta jeżeli osoba ubiegająca się o wizę sama ma się utrzymać. Następnie trzeba pozakreślać krzyżykami jakie to będą środki utrzymania.
9) Bardzo ważne, żeby formularz podpisać w 2 miejscach - pkt 37 i na dole formularza.

środa, 2 listopada 2016

Jak książę stara się o wizę... Część II – Złożenie wniosku

Tutaj będzie o tym co i jak złożyć, a w następnych wpisach podzielę się naszymi zmaganiami z wnioskiem wizowym i oświadczeniem do Konsula. Miłej zabawy. ;)

VFSGLOBAL jest firmą, która za dod. opłatą 20 EUR (trzeba płacić w euro, a nie równowartość w TL!) pośredniczy w odbieraniu i przekazaniu dokumentów do ambasad. Wygodnie z tego skorzystać, choćby nawet dlatego że polska ambasada przyjmuje wnioski wizowe tylko we wtorki (w prawdzie za darmo, ale nie każdy mieszka w Ankarze czy Stambule).

Uwaga! Lista dokumentów wypisana na stronie VFSGLOBAL w języku polskim nie jest tożsama z tymi wypisanymi po turecku. Oto kilka moich spostrzeżeń:

1) Po turecku chcą 2 zdjęcia, a po polsku 1 i faktycznie 1 zdjęcie potem z ambasady zwrócili, ale żeby było śmieszniej w punkcie VFSGLOBAL robią też zdjęcie aparatem cyfrowym i ono widnieje potem na wizie (więc radzę księcia ogolić. ;))
2) Po polsku nie jest napisane, że potrzebne do zaproszenia jest ksero dowodu osoby zapraszającej.
3) Ani po polsku, ani po turecku nie podali, że trzeba przynieść jakieś zaświadczenie z policji podobno o nieposiadaniu innego paszportu (nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale brzmi to tak: „Daha once alinmis pasaporlarin asli, pasaport ibraz edilemiyor veya daha once schengeni yok ise emniyetten alinacak pasaport protokolu” - nie mam tureckiej czcionki, ale Wasz książę powinien zrozumieć). Jedynie na str. ambasady piszą, że trzeba przynieść inne paszporty jeżeli się je ma. Na szczęście policja, która była obok punktu VFSGLOBAL wystawiła ten dokument w przeciągu niecałej godziny.
4) Nigdzie nie jest napisane, że formularz ma być wypełniony na komputerze i dopiero potem wydrukowany (wg VFSGLOBAL nie wystarczą drukowane litery pisane długopisem, pomimo że tak napisali na stronie ambasady...). Na szczęście w okolicznych „punktach pomocy wizowej” wypełnianie i wydrukowanie wniosku to 20 TL. :)
5) Jeżeli już jesteśmy przy temacie punktów udzielających pomocy wizowej, to uważajcie na powierzenie im swoich dokumentów. Są oni lepiej oznakowani od VFSGLOBAL i znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie, ale nie są autoryzowane przez ambasady.
6) Dodatkowym utrudnieniem jest to, że logo VFSGLOBAL na stronie jest czerwone, a w realu np. w miejscowości Gaziantep czarne i dość małe w porównaniu z konkurencją.
7) Wizytę w VFSGLOBAL (jak również w ambasadzie) trzeba wcześniej rezerwować, ponieważ wtorek w ambasadzie jest darmowy, często w VFSGLOBAL są wtedy wolne terminy, natomiast na miejscu nie było żadnej kolejki i nikt nie pytał o rezerwację.
8) Punkt VFSGLOBAL wygląda trochę jak nasza poczta. Są tam okienka i mało miejsca na wygodne rozłożenie dokumentów. Uważajcie, więc na ważne oryginały, żeby zostały zwrócone.
9) Plusem w Gaziantep było to, że mogliśmy być razem przy okienku i po angielsku byłam wstanie wyjaśnić niejasności związane z moim oświadczeniem, które było dod. dokumentem do wniosku wizowego.
10) Polecam przyjść zaraz jak otwierają, bo jakby czegoś zabrakło, to można jeszcze szybko dorobić dokumenty, a niektóre punkty VFSGLOBAL są czynne tylko do 12:30.
11) Powiadomienie na stronie VFSGLOBAL dotyczyły tylko tego, że dokumenty zostały dostarczone i paszport odesłany, natomiast nie było informacji czy wiza została przyznana.
12) Na stronie kuriera (jeżeli wybrało się opcję dostarczenia paszportu do domu) można faktycznie sprawdzić, gdzie znajduje się nasza przesyłka. My nawet wybraliśmy się osobiście do punktu UPS. ;)

Ponieważ w drzwiach stał ochroniarz zrobiłam z daleka zdjęcie punktu VFSGLOBAL i konkurencji.


środa, 26 października 2016

Jak książę stara się o wizę... Część I – Od czego zacząć?


Załatwianie wizy Schengen (czyli takiej związanej z naszym zaproszenie) jest dużo bardziej skompilowane od poprzednich spraw, ale spokojnie dacie radę. To do dzieła:

1) Jeżeli zależy Wam na czasie zacznijcie przygotowania zanim PTT dostarczy zaproszenie. Niektóre dokumenty dostępne będą od ręki (np. potwierdzenie składek z tutejszego ZUS), na niektóre może trzeba będzie chwilę poczekać (np. zaświadczenie z pracy lub z policji), a za niektóre zapłacić (ubezpieczenie zdrowotne – z tym się nie spieszcie).
2) Zróbcie sobie listę papierów do kolekcjonowania wg spisu na stronie:
ambasady 
lub
vfsglobal
(poniżej zamieściłam spis po turecku).
3) Przeczytajcie kolejną notkę o nieścisłościach na w/w stronach dot. wymaganych dokumentów.
4) Jeżeli nadal coś jest niejasne możecie spokojnie zadzwonić czy to do ambasady, czy do vfsglobal i się dopytać. Są tam osoby mówiące po polsku.
5) Do wizy potrzebna jest rezerwacja lotu w obie strony, więc znajdźcie firmę, która nie każe płacić za bilety zaraz po dokonaniu rezerwacji. Jeżeli lot ma być w 1 stronę np. z powodu ślubu, należy to wyjaśnić w dodatkowym oświadczeniu. Przy zakupie biletu uważajcie na ubezpieczenia od rezygnacji z lotu, ponieważ rezygnacja nie może być z powodu nieprzyznania wizy...
6) Dla własnej wygody zbierajcie papiery do teczki, ale w przeciwieństwie do paszportu nie będziecie zostawiać jej w urzędzie.
7) Nie zszywajcie dokumentów, zrobią to urzędnicy w znanej sobie kolejności.
8) Nie podpisujcie kopii „za zgodność z oryginałem”.


poniedziałek, 17 października 2016

Kiedy Księżniczka zaprasza swojego księcia... Cześć III – Podsumowanie


Pomyślałam, że zbiorę w zwięzłą całość najważniejsze rzeczy dot. zaproszenia:

1) Czytamy wszystko dot. zaproszenia cudzoziemców na stronie urzędu wojewódzkiego plus najczęściej zadawane pytania, a na końcu moje wcześniejsze wpisy. ;)
2) W razie niejasności dzwonimy/idziemy do odpowiedniego urzędu. (Urzędnicy naprawdę nie gryzą.) ;)
3) Przygotowujemy formularz zaproszenia – ściągamy na dysk/drukujemy lub zabieramy z urzędu – do wyboru do koloru.
4) Książę dla naszej wygody przesyła np. mailem zdjęcie strony z danymi z paszportu i dowodu (co ciekawe jeśli musiałby w międzyczasie wymienić dowód, to nr identyfikacyjny pozostaje bez zmian).
5) Potrzebny nam będzie nr paszportu i dowodu, imiona rodziców, dokładny adres (trzeba być czujnym, bo może nie być w dowodzie kodu miejscowości, ja szukałam w Googlach) itp. - wszystko jest napisane w formularzu.
6) Zbieramy kasę ;) i dokumenty potwierdzające zarobki (w przypadku zapraszających rodziców zarobki obu małżonków i ew. studiujących dzieci).
7) Odnajdujemy oryginalne dokumenty dotyczące własności mieszkania. (W przypadku wynajmu trzeba mieć zgodę najemcy).
8) Piszemy oświadczenie o zgodzie współwłaścicieli mieszkania i osób zameldowanych na zaproszenie cudzoziemca.
9) Wypełniamy formularz, sprawdzamy go 10 razy, podpisujemy, kserujemy dokumenty, przelewamy pieniądze za wydanie zaproszenia, drukujemy potwierdzenie przelewu.


Powodzenia Księżniczki! :)

piątek, 14 października 2016

Kiedy Księżniczka zaprasza swojego księcia... Część II – Zaproszenie


Gdy książę zdobył paszport możesz wypełnić formularz oficjalnego zaproszenia cudzoziemcy, który jest dostępny w odpowiednich działach stron urzędów wojewódzkich lub w urzędach (wystarczy wpisać w Google: „zaproszenie cudzoziemców >>nazwa województwa<<”).

Adres dla małopolski to:

Koniecznie zapoznajcie się z działem „Wymagane dokumenty”, bo są różne przypadki (inne papiery musi dostarczyć emeryt, inne przedsiębiorca, a inne osoba wynajmująca mieszkanie). Dlatego polecam zadzwonić do urzędu przed złożeniem formularza i upewnić się, że przygotowałyście to co trzeba, zwłaszcza jeżeli chciałybyście wszystko załatwić drogą pocztową (bo jest taka możliwość).

Poniżej dzielę się informacjami dot. mojej sytuacji, których nie znalazłam na stronie, a okazały się istotne:
1) Ponieważ nie mam na własność mieszkania o zaproszenie wystąpili rodzice, a dokładnie mama jako współwłaścicielka domu (dobrze jest mieć odpowiedni metraż, aby urzędnik wiedział, że pobyt nie będzie zbyt uciążliwy dla naszego księcia).
2) Dowodem na posiadanie domu jednorodzinnego, do którego zaprasza się cudzoziemce jest oryginalny akt notarialny (nie oryginalny odpis) i najlepiej opłacony podatek za dany rok.
3) Zgodę na zaproszenie musi wyrazi nie tylko współwłaściciel domu, ale każda zameldowane w nim osoby.
4) Gdy współmałżonkowie nie mają spisanej intercyzy, oprócz zgody współmałżonka na zaproszenie obcokrajowcy do wspólnych włości wymagana jest informacja o jego zarobkach lub zarobki zapraszającego muszą wystarczyć dla wszystkich. Również jeżeli w rodzinie jest osoba studiująca, nawet po obronie mgr musi się wykazać, że jest ona zdolna sama się utrzymać lub trzeba mieć na nią odpowiednie środki co miesiąc.
Przykładowa suma środków jakimi musi dysponować w 1 miesiącu kobieta zapraszająca 1 cudzoziemce, nie mająca intercyzy z małżonkiem, który wyraził zgodę, ale nie dostarczył zaświadczeń z pracy:
żona + mąż + dziecko + obcokrajowiec = 4 (osoby) * 515 zł + 2500 zł (na bilet powrotny do kraju poza UE) = 4560
5) Oficjalny czas na wydanie zaproszenia to 4 tyg., ale urzędnicy sami mówią, że dają radę w 2 tyg. i teoretycznie mogą poinformować nas telefonicznie, gdy zaproszenie będzie gotowe. Na wszelki wypadek jednak lepiej zadzwonić samemu, gdyby rozmowy wychodzące w danym dniu były zablokowane w urzędzie, bo i tak się zdarza... ;D
6) Zaproszenie może być wydane maksymalnie na 90 dni, ale wiza może być przyznana na krótszy okres!
7) Wpisując termin zaproszenia w formularzu dobrze jest wyliczyć, ile dni zajmą formalności: wydanie zaproszenie (indywidualne w każdym urzędzie - nawet 2 miesiące!), przesyłka (ok.10 dni roboczych i trzeba uwzględnić święta tureckie, bo czasem przez tydzień zamknięte są wszystkie urzędy), wiza (max. 15 dni roboczych).
Przykład dla 2016 r. uwzględniający weekendy: przynosimy do urzędu formularz zaproszenia w dn. 1.09, więc teoretyczny termin wydania to 30.09, przesyłka powinna dotrzeć 14.10, mamy umówiony termin składania wniosku wizowego na 17.10, więc decyzja zapadnie najpóźniej 4.11 (i od tej daty liczymy max. 90 dni).
Liczymy dokładną liczbę dni, nie na oko, czyli zapraszając od 5.11 do 26.11 mamy 22 dni.
W naszym przypadku załatwienia poszły dużo szybciej, dlatego warto pytać urzędników o obłożenie pracą.
8) Sprawdźcie wszystko po 10 razy, bo literówka w nazwisku, albo miejscowości może być później problemem przy wystawianiu wizy.
9) Całkowity koszt operacji (kserowanie dokumentów, wydruk formularza, późniejsze przesłanie i wydanie zaproszenia) nie powinien przekroczyć 50 zł.
10) Do wydanego zaproszenia potrzebujecie w Turcji ksero dowodu osoby zapraszającej.
11) Zaproszenie i ksero dowodu można wysłać za granicę listem poleconym priorytetowym za ok. 16 zł.
12) Osoba zapraszana i tak musi do wizy wykazać środki na swoje utrzymanie się za granicą, sama się ubezpieczyć i mieć bilet w obie strony. :)


Na koniec, dla wnikliwych ustawa dot. cudzoziemców:
Art. 49 - 57 ustawy z dnia 12 grudnia 2013 r. o cudzoziemcach ( Dz. U. z 2013 r. poz. 1650, z późn. zm.)

oraz bardziej przydatny link:

Poniżej fotografia zaproszenia. :)



środa, 12 października 2016

Kiedy Księżniczka zaprasza swojego księcia... Część I – Paszport


Tureccy książęta rzadko opuszczają swoją republikę. Nie tylko z patriotycznych pobudek, ale również w związku z wyzwaniem jakim jest zdobycie wizy. Dlatego prawdopodobnie pierwszą rzeczą, z którą Twój książę będzie musiał zmierzyć będzie wyrobienie paszportu. To żadna ujma na honorze nie mieć tutaj paszportu. Przede wszystkim to ogromny wydatek, ale na szczęście niedużo formalności.

Ten opis dotyczy biura paszportowego w miejscowości Alanya. Dobrze jest zadzwonić do niego wcześniej, zapytać o ew. rezerwację terminu (w tym roku nie było takiej potrzeby, ale wszystko może się zmienić), godziny otwarcia biura, umiejscowienie kasy (i jej godziny otwarcia) oraz całkowite koszty.

1) Paszport na 10 lat kosztuje ok. 630TL, do tego zdjęcia biometryczne ok. 15 TL (ilość zdjęć wystarczy jeszcze do wizy i do portfela mamy ;))
2) Kasa, w której można uiścić opłatę za całą operację oddalona jest ok. 30 min. od biura paszportowego i otwarta jest o godzinę krócej. W biurze paszportowy dostajemy karteczkę z ceną, a w kasie dają nam potwierdzenie uiszczenia opłaty.
3) Trzeba płacić gotówką. Umiejscowienie bankomatów nie jest na bieżąco uaktualniane w Google maps. Dość dużo różnych bankomatów znajduje się koło dworca autokarowego w pobliżu biura paszportowego.
4) Do paszportu, w biurze pobierane są wszystkie odciski palców.
5) Trzeba mieć własną teczkę (może być taka miękka, plastikowa z 1 folią), do której urzędnicy wkładają dokumenty potrzebne do wyrobienia paszportu.
6) Teoretyczny termin realizacji to 2 tygodnie, ale udało się w krócej niż tydzień. :)
7) Paszport dostarczany jest pod wskazany adres.


poniedziałek, 10 października 2016

Pamukkale czyli bawełniany zamek


Być w Turcji i nie zobaczyć Pamukkale to grzech. Ja popełniłam go rok temu i w tym obiecałam sobie mocną poprawę. Udało się, bo byłyśmy razem z A. zdeterminowane. :) Zaczęłyśmy od wypytywania naszych rezydentów o możliwość zabrania się autokarem z gośćmi i zapłacenie tylko za wstępy na atrakcje na miejscu. Nie było o tym mowy. Nic nie dało się załatwić bez wiedzy przełożonych, a oni zaproponowali nam kwotę wyższą niż lokalne, polskie biuro podróży... W cenie w prawdzie wliczony był basen Kleopatry i wygodny autokar, ale dla zasady wolałyśmy nie dać zarobić na sobie naszej kochanej korporacji... Poza tym 10 EUR za tę sadzawkę, która nawet nie widziała Kleopatry, to mocna, marketingowa przesada, zwłaszcza gdy ma się i tak za mało czasu na zwiedzenie pozostałych rzeczy.

Sprawdziłyśmy również, jak same możemy zorganizować sobie taką wycieczkę, bo we dwie Turcja nam nie straszna, a każdy lir przydatny. Trudno było mi jednak znaleźć jedno wiarygodne źródło wiedzy o biletach wstępu i przejazdach. Większość opisów była mocno zdezaktualizowana, a oficjalna strona obiektu niezbyt dobrze wypozycjonowana w wyszukiwarce. Ale już wiem, że obecnie wstęp do Hierapolis to 35TL (w tym są tarasy, ale brak wstępu do muzeum i basenu Kleopatry: http://www.muze.gov.tr/tr/muzeler/pamukkale-hierapolis-orenyeri), a dojazd z Alanii do Denizli autokarem (bardzo dobry standard: https://www.pamukkale.com.tr) to ok. 65TL. Później trzeba jeszcze dojechać busikem z dworca autokarowego do antycznego miasta, dokładnej ceny nie znam, ale pewnie z 1 EUR. Czyli całkowity koszt z przejazdem w obie strony to min. 171 TL czyli jakieś 57 EUR (nie ma w tym oczywiście przewodnika, posiłków, ani ubezpieczenia).
Wybrałyśmy więc wspomnianą wcześniej, małą, rodzinną firmę i termin zaraz przed wielkim świętem tureckim, ale na szczęście, a może właśnie dlatego, nie było dużego ruchu. Start z hotelu za Alanią o 3:35. Podjechał nieduży busik, z klimatyzacja, ale na ostatnie siedzenia gorzej docierało chłodzenie, wiec w okolicach południ zasłaniałyśmy okna i wachlowałyśmy się.
O 8:30 dojechaliśmy na śniadanie z darmowymi: kawa/herbata i europejskim WC. Przerwa trwała 30min.
Do antycznego miasta z tarasami dotarliśmy o 10:10 i mieliśmy czas do 13:30. Stanowczo za krótko, bo to cudowne miejsce. Polska przewodniczka opowiedziała o kilku zabytkach i zostawiła nam czas wolny przy basenie Kleopatry. Tam były darmowe toalety, gdzie warto się przebrać w kostium idąc na tarasy, które są bardzo blisko. Ja nawet założyłam dopiero wtedy soczewki.
Na tarasach również sporo ludzi, ale dało się rozebrać do kostiumu, zrobić ładne zdjęcia i skorzystać z wody (niezapomniane, relaksujące chwile, a do tego podobno zdrowo). Po tarasach trzeba chodzić boso i jest bardzo ślisko. Na szczęście miałam plecak i mogłam tam wcisnąć moje tureckie balerinko-gumiaczki i mieć wolne ręce do łapani równowagi i robienia zdjęć. Selfiestick zdał wzorowo egzamin, nawet sobie nawzajem wygodniej z niego robić zdjęcia.
Zaraz po zwiedzaniu pojechaliśmy na lunch, który trwał ok. 35mim. Dostępny był szwedzki stół, wiec nawet dla wegetarian się coś znalazło, ale nie było darmowych napojów (o czym wiedziałyśmy). Ja nie popijam jedzenia, wiec cen nie znam, ale wybór był duży od coli po piwo Efes. ;)
Kolejnym etapem wycieczki były odwiedziny sklepu z bawełną od 14:30 do 15:00. Nasze nastawienie do zakupów, zwłaszcza po obiadku i zarwanej nocy, było średnie, ale stosunek ceny do jakości oferowanych produktów tak nas zaskoczył, że zaopatrzyłyśmy się w kilka rzeczy (od majtek po obrusy).
W drodze powrotnej była jeszcze jedna przerwa na darmowe WC i do naszego hotelu wróciłyśmy o 21:00.
Wszystko przebiegło bardzo sprawnie i profesjonalnie. Cena wycieczki (uwaga reklama!) Metin Tour (http://metintour.pl/) bardzo dobra, do tego promocja – 10% za przelew na polskie konto.
U rezydentów normalnie jest o 40% drożej (dla nas w porównaniu z Metinem było drożej o wstęp na basen, z którego i tak byśmy nie skorzystały).

Na koniec kilka uwag:
- Hierapolis to antyczne miasto, po którym odrobinę trzeba się powspinać, więc dobrze jest założyć coś bezpieczniejszego niż japonki (tutaj m.in. mapa obiektu: http://pamukkale.gov.tr/tr/Antik-Kentler/Pamukkale-Hierapolis),
- wapienne terasy są poniżej miasta, ale wszystko stanowi całość,
- podobno woda wapienna wysycha, więc trzeba się spieszyć ze zwiedzaniem,
- najlepiej spakować się w plecak, nie torbę,
- przydadzą się ze 4 buteleczki mineralnej i mimo posiłków jakieś przekąski, nawet owoce,
- niezbędny jest selfiestick, podusia i wachlarz, kostium, krem z filtrem, kapelusz i dobre okulary z antyrefleksem, bo od białych tarasów w południe bardzo odbija się słonce. ;)


sobota, 8 października 2016

Wstęp


Od jakiegoś czasu chciałam zmierzyć się z własnym blogiem, aby w niedalekiej przyszłości popełnić książkę. Teraz, będąc dobrowolnie zmuszona do niewiele robienia stwierdziłam, że długo nie będzie tak dobrego momentu, żeby rozpocząć moją przygodę z pisaniem. Skoro już zaczęłam, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć miłej lektury.

Dlaczego Turcja? Wszystko wina mojego podeszłego wieku. Ale od początku...
Był ciepły sobotni, kwietniowy poranek. Radioaktywne powietrze znad Ukrainy powoli zmierzało na powitanie nowo-narodzonej Ingi. Rozszczepiony uran odbił trwałe piętno na jej przyszłym życiu, jak i pewnie całego rocznika 86. ;)
Przenieśmy się nieco w czasie. Na studiach wzięłam udział w turnieju Cashflow101, który nauczył mnie więcej o inwestowaniu niż moje ekonomiczne wykłady. ;) Gra nie należy do idealnych, ale daje do myślenia. Wtedy zasiała w moim sercu biznesowe ziarnko, które czekało cierpliwie na lepszy grunt.
Na szczęście, w końcu doczekało się rzeczy niezbędnych do otwarcia pierwszej firmy: mojej otwartości do ludzi, podniesienia poczucia własnej wartości i pieniędzy unijnych. :) W miarę rozwoju działalności okazało się, że to czego robię najwięcej i sprawia mi ogromną radość nosi fachowe miano „animowania”.
Po dwóch latach koszty prowadzenia działalności wzrosły dwukrotnie, a przychody niestety nie, więc nadszedł czas na zmiany. Najpierw udałam się na szkolenie animatorów, trochę dla papieru, trochę dla nowych umiejętności. Tam dowiedziałam się o animacjach hotelowych i stwierdziłam, że to świetne wyzwanie.
Wiedziałam, że jestem już stara i nie mam za wiele wspólnego z Turystyka i Rekreacją, więc w tej branży musiałam znaleźć pracę przed zamknięciem roku akademickiego, zanim studenci AWFów ruszają na podbój kurortów. Pierwsza oferta, która pojawiła się w kwietniu pochodziła od szanowanej firmy i dotyczyła właśnie Turcji.
Kraj ten był mi obojętny. Do tej pory większość zagranicznych wczasów spędzałam w Bułgarii (i to na kwaterach, a nie w hotelach), więc stwierdziłam, że chętnie poznam coś nowego.
I poznałam. Nową siebie i nowy świat... Ale o tym później. :)