poniedziałek, 23 lipca 2018

Księżniczka 10 – Lady Z

Niestety spanie prawie pod gołym niebem, nie jest tym, co Księżniczki lubią najbardziej. Po piątej trzeba było przenieść się do klimy, a Małego Księcia pogryzły chyba komary (mam nadzieję, że nie coś innego). Ale muszę przyznać, że moje górne drogi oddechowe czują się dużo lepiej.
Powracam do Księżniczek, bo temat w letnim sezonie jest bardzo aktualny. Oprócz dzisiejszej opowieści zostały mi jeszcze 3 ściślej związane ze mną i parę związanych ze znajomymi męża.
Dziś będzie o jednym z nich. Kiedy go pierwszy raz spotkałam w hotelu, książę innoimienny mówił po angielsku tylko „Hello, how are you?”, a teraz myślę, że włada lepszą angielszczyznę od mojego męża. A to za sprawą pewnej Angielki o nietypowo angielskiej urodzie i imieniu – Zoe.
Poznali się oczywiście w restauracji zaraz po moim sezonie, kiedy team męża opuszczał „nasz” hotel po moim odlocie. Teraz do mnie doszło, że jakby przeze mnie powstały 2 związki, w tym 1 zakończony ślubem. ;) Początki relacji księżniczki i księcia była bardzo gorące i publiczne. Zamieszczali na Fb zdjęcia po wspólnie spędzonej nocy, kolacji przy świecach itp. Trzeba przyznać, że książęta doskonale wiedzą jak być romantycznymi.
Po wakacjach spotkali się ponownie w miejscowości, z której pochodzi mój mąż i innoimiennym. Dużym postępem było to, że oficjalnie przedstawił ją swojej rodzinie i nawet na czas pobytu z nim zamieszkała. Mój mąż miał okazję się z nimi zobaczyć, a ja poznać ją później przez Skype. Pasowali do siebie. Ona niewysoka, pełna na twarzy, z dołeczkami w policzkach, on dość niski jak na faceta i ze zniewalającym uśmiechem.
Weronika (Księżniczka nr 9) powiedziała mi, że zaraz po odlocie Zoe, innoimienny zdradził ją z jakąś turystką, ale się o tym nie dowiedziała. Oczywiście lojalni przyjaciele milczeli i nie znalazł się nikt, kto życzliwie by doniósł. Ale wiem też, że przy takim zakochaniu nawet twarde dowody nie przemawiają do rozumu, o czym napiszę przy okazji kolejnych księżniczek.
W następnym sezonie Księżniczka przeprowadziła się do księcia na Cypr i nawet miała tam pracować, ale coraz gorzej się dogadywali. Z jego strony uczucie wygasło, podrywał w pracy turystki, przestał szanować Zoe. Wróciła więc do domu, chociaż wiem, że bardzo była zakochana.
Nasuwa się pytanie, dlaczego ja nie powiedziałam o zdradzie? Po pierwsze rozmawiałyśmy pierwszy raz rok po fakcie, po drugie nie miałam żadnych dowodów, po trzecie może jakbym widziała, że dojdzie do czegoś poważnego między niby poprosiłabym Dominikę o interwencję. 
A dlaczego tego księcia nazwałam „innoimiennym”? Każdemu staram się nadać pseudonim związanym z zawodem, albo z czymś charakterystycznym. Zmieniam również dane Księżniczek i lekko przeinaczam fakty, ponieważ w większości to moje znajome i nie chcę, żeby ktoś domyślił się o kogo chodzi.
W tym przypadku chodzi o to, że wysyłaliśmy naszemu wspólnemu znajomemu za pośrednictwem WU pieniądze korzystając z dowodu osobistego księcia. Podczas wpisywania danych do formularza nie zgadzała mi się 1 litera imienia. Sprawdziliśmy z mężem na Fb. Nic się nie wyjaśniło, więc zadzwoniliśmy i faktycznie okazało się, że oryginalne imię różni się 1 literą. ;)
Prawdę mówiąc mój Książę używa na co dzień drugie imienia. Znajomi patrząc na oficjalne zaproszenie z USC pytali mnie, o kogo chodzi, a do tej pory, gdy policja sprawdza nas w ramach przedłużania pobytu ludzie mówią, że nie znają tej osoby... ;p
Więc nie tylko oszukują przy datach urodzenia, ale również przy imionach. Tacy już są nasi książęta...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz