sobota, 18 lutego 2017

Książę w Polsce... Część II - Pobyt czasowy

Postaram się zwięźle opisać perypetie związane z legalizacją pobytu w Polsce mojego kurdyjskiego księcia-męża. ;)

Do Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców w Urzędzie Wojewódzkim wybraliśmy się w najbliższy po ślubie poniedziałek, ponieważ wtedy placówka otwierana jest później i czynna dłużej, a musieliśmy dojechać ok. 2h z naszej miejscowości. Próbowałam zarezerwować wizytę na konkretną godzinę, ale nie było to wtedy (grudzień 2016 r.) możliwe i poinformowano mnie wręcz, że trzeba być jak najwcześniej rano, bo miejsca szybko się kończą...
Faktycznie, pobraliśmy bloczek o 9:40 (urząd był czynny od 9), a o 10 zamknięto automat. Szacowany czas obsługi wydłużył się z 3,5h do 5. Na szczęście Urząd znajduje się pomiędzy galerią handlową i moją uczelnią, więc wybraliśmy się na 2 spacery w międzyczasie sprawdzając, jak się zmienia kolejka.
Na miejscu można było w dobrej cenie (20PLN) zrobić odpowiednie zdjęcia, natomiast ksero było drogie, a okazało się, że wymagana jest kopia całego paszportu, a nie tylko standardowo zapisanych stron (mój błąd).
Do wniosku o zezwolenie na pobyt czasowy na terenie RP dołączyliśmy odpis aktu małżeństwa (pobrany odpłatnie z USC). Pani pytała jeszcze o akt urodzenia, ale nigdzie na stronie w wymaganych dokumentach nie było o tym napisane, zresztą bez aktu urodzenia nie byłoby ślubu, więc obyło się w Urzędzie bez tego dokumentu. W okienku można było zapłacić za złożenie wniosku z prowizją 0,79 gr. Na koniec wbito księciu do paszportu pieczątkę, dzięki której bez wizy, do czasu załatwienia sprawy mógł legalnie przebywać w Polsce i dzięki tej pieczątce mogliśmy przedłużyć mu tymczasowe zameldowanie.
Okazało się również, że jeśli wnioskuje się o pobyt czasowy ze względu na małżeństwo, to już nie jest wymagane ubezpieczenie małżonka ani jego środki finansowe. Oczywiście po ślubie można i warto dopisać męża do swojego ubezpieczenia w pracy, bo pamiętajcie, że prywatne ubezpieczenie może nie pokryć całości kosztów w razie pobytu w szpitalu.
W drugiej połowie grudnia dostaliśmy list z informacją, kto zajmuje się naszą sprawą, a po miesiącu wezwano nas do udzielenia wyjaśnień w terminie za 3 tygodnie. Ponieważ jestem w ciąży poprosiłam o przyspieszenie spotkania, albo możliwość złożenia wyjaśnień w mojej miejscowości, co ostatecznie się udało i o czym napiszę w kolejnej notce.
W międzyczasie odwiedził nas dzielnicowy, pytając o tożsamość księcia oraz czy nikomu nie zagraża. Pan dzielnicowy był około głowę wyższy od księcia, no ale nie ma się co dziwić - dzień wcześniej Tunezyjczyk zabił polskiego kierowcę...

Decyzję z pozwoleniem na 1 rok pobytu otrzymaliśmy po 2 miesiącach. Ponieważ książę został tymczasowo zameldowany do kwietnia, to trzeba do tego czasu poczekać z przedłużeniem zameldowania wg daty z Decyzji. Na kartę pobytu, pozwalającą na podróżowanie książę musi jeszcze czekać ok. 5 tyg., odebrać ją osobiście i zapłacić 50 zł, ale nie musi składać dodatkowego wniosku. Na tej karcie może już nie być adresu, ale ze względu na bezpieczeństwo i to, że na pewno będziemy na razie mieszkać gdzie mieszkamy, przesłałam do Urzędu skan z tymczasowym zameldowaniem do kwietnia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz