Postaram
się zwięźle opisać perypetie związane z legalizacją pobytu w
Polsce mojego kurdyjskiego księcia-męża. ;)
Do
Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców w Urzędzie Wojewódzkim
wybraliśmy się w najbliższy po ślubie poniedziałek,
ponieważ wtedy placówka otwierana jest później i czynna dłużej,
a musieliśmy dojechać ok. 2h z naszej miejscowości. Próbowałam
zarezerwować wizytę na konkretną godzinę, ale nie było to wtedy
(grudzień 2016 r.) możliwe i poinformowano mnie wręcz, że trzeba
być jak najwcześniej rano, bo miejsca szybko się kończą...
Faktycznie,
pobraliśmy bloczek o 9:40 (urząd był czynny od 9), a o 10
zamknięto automat. Szacowany czas obsługi wydłużył się z 3,5h
do 5. Na szczęście Urząd znajduje się pomiędzy galerią handlową
i moją uczelnią, więc wybraliśmy się na 2 spacery w międzyczasie
sprawdzając, jak się zmienia kolejka.
Na
miejscu można było w dobrej cenie (20PLN) zrobić odpowiednie
zdjęcia, natomiast ksero było drogie, a okazało się, że wymagana
jest kopia całego paszportu, a nie tylko standardowo zapisanych
stron (mój błąd).
Do wniosku o zezwolenie na pobyt czasowy na terenie RP dołączyliśmy
odpis aktu małżeństwa (pobrany odpłatnie z USC). Pani pytała
jeszcze o akt urodzenia, ale nigdzie na stronie w wymaganych
dokumentach nie było o tym napisane, zresztą bez aktu urodzenia nie
byłoby ślubu, więc obyło się w Urzędzie bez tego dokumentu. W
okienku można było zapłacić za złożenie wniosku z prowizją
0,79 gr. Na koniec wbito księciu do paszportu pieczątkę, dzięki
której bez wizy, do czasu załatwienia sprawy mógł legalnie
przebywać w Polsce i dzięki tej pieczątce mogliśmy przedłużyć
mu tymczasowe zameldowanie.
Okazało
się również, że jeśli wnioskuje się o pobyt czasowy ze
względu na małżeństwo, to już nie jest wymagane ubezpieczenie
małżonka ani jego środki finansowe. Oczywiście po ślubie można
i warto dopisać męża do swojego ubezpieczenia w pracy, bo
pamiętajcie, że prywatne ubezpieczenie może nie pokryć całości
kosztów w razie pobytu w szpitalu.
W
drugiej połowie grudnia dostaliśmy list z informacją, kto zajmuje
się naszą sprawą, a po miesiącu wezwano nas do udzielenia
wyjaśnień w terminie za 3 tygodnie. Ponieważ jestem w ciąży
poprosiłam o przyspieszenie spotkania, albo możliwość złożenia
wyjaśnień w mojej miejscowości, co ostatecznie się udało i o
czym napiszę w kolejnej notce.
W
międzyczasie odwiedził nas dzielnicowy, pytając o tożsamość
księcia oraz czy nikomu nie zagraża. Pan dzielnicowy był około
głowę wyższy od księcia, no ale nie ma się co dziwić - dzień
wcześniej Tunezyjczyk zabił polskiego kierowcę...
Decyzję
z pozwoleniem na 1 rok pobytu otrzymaliśmy po 2 miesiącach.
Ponieważ książę został tymczasowo zameldowany do kwietnia, to
trzeba do tego czasu poczekać z przedłużeniem zameldowania wg daty
z Decyzji. Na kartę pobytu, pozwalającą na podróżowanie
książę musi jeszcze czekać ok. 5 tyg., odebrać ją osobiście i
zapłacić 50 zł, ale nie musi składać dodatkowego wniosku. Na tej
karcie może już nie być adresu, ale ze względu na bezpieczeństwo
i to, że na pewno będziemy na razie mieszkać gdzie mieszkamy,
przesłałam do Urzędu skan z tymczasowym zameldowaniem do kwietnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz